Wpychamy psa w trudne dla niego sytuacje. Robimy to często i nieświadomie.
Codzienna sytuacja. Idę z moimi psami, z naprzeciwka na smyczy idzie mały piesek. Pańcia ‘wali’ prosto na nas. Mojra namierza psiaka i zabija go wzrokiem. Piesek zestresowany na maxa, próbuje odejść w bok, zatrzymać rozpędzoną Pańcie, ale gdzie tam, jeszcze zostaje szarpnięty, że się ociąga. Nic – zero kumacji, co się dzieje z własnym psem!
Schodzę im z drogi, ale nierzadko taka Pańcia dalej podąża w naszym kierunku. Po co?! Tego nie jestem w stanie zrozumieć. Zwykle właściciele zachowują resztki rozsądku i nie wpadają na nas ani nie chcą 'się witać’ (duet CC i pit bull budzi jednak respekt), ale nierzadko dystans jest i tak zbyt mały i mijany piesek nie wytrzymuje napięcia. Jeśli zacznie szczekać, dostaje reprymendę od swojej ukochanej Pańci za ‘złe zachowanie’. A tak naprawdę zawinił człowiek, wpychając psa w sytuację, która jest dla niego za trudna.
Pies skacze na mijanych obcych ludzi, mówi ‘odsuń się!’, ‘nie zbliżaj się!’, ‘potrzebuję przestrzeni’. Co robi Pańcia, lezie na wszystkich napotkanych przechodniów z przeświadczeniem, że jej psiak kocha wszystko i wszystkich (otóż nie, nie kocha…). Co więcej, pozwala każdemu napotkanemu dotykać, głaskać, przytulać, całkowicie ignorując przestrzeń jakiej potrzebuje pies. To naszym obowiązkiem jest dbać o tą przestrzeń.
Kolejny przykład, wieczorny spacer ‘wokół bloku’, Mojra węszy, jakiś psiak bez smyczy zaczyna nas oszczekiwać z dystansu – bezpiecznego dla niego dystansu. Mojra zaczyna na niego polować. Co robi właściciel? Zaczyna iść w naszym kierunku wpychając psa prosto na nas i dystans zaczyna się niebezpiecznie zmniejszać na tyle, że muszę skrócić smycz Mojry, coraz bardziej poirytowanej szczekającym na nią psem. W tej sytuacji wystarczyłoby odejść w przeciwnym kierunku, a psiak z ulgą podąży za właścicielem, nie musząc się konfrontować z tą naprawdę trudną dla niego sytuacją. Już pomijam w tym wszystkim mojego własnego psa, ale nie o tym w tej notce…

Podobne sytuacje, które spotykam każdego dnia, kiedy właściciel nieświadomie wpycha swojego psa w kłopoty,
można by mnożyć…

Psy wcale nie muszą się mijać na bliskich odległościach.
Na szkoleniach wpaja się, że psy na ulicy muszą się mijać na dystansie kilku centymetrów. Zwykle psy po prostu nie są w stanie tego zrobić więc sięgamy po kwadrat wzmocnień i kontrolujemy zachowanie psa próbując przysłonić mu cały świat samym sobą i smakołykami lub sięgamy po awersję i korekty, czyli OE, zacisk, kolczatkę.
Jeśli Twój pies potrzebuje więcej przestrzeni daj mu ją! Jeśli pies Ci zaufa, zmienisz jego emocje oraz motywację, a tym samym będzie w stanie spokojnie minąć innego psa, bez odwracania uwagi, bez szarpania.
Psy wcale nie muszą znosić dotyku i bliskości obcych osób. Nawet jeśli znoszą to cierpliwie. Każdy opiekun ma prawo, a nawet obowiązek być asertywny i twardo stawiać granice za swojego psa, w stosunku do innych spacerowiczów i ich pupili. Czy ważniejsze są Twoje stosunki z obcymi ludźmi, których być może więcej nie spotkasz czy relacja z istotą, z którą dzielisz życie przez lata?
Psom żyłoby się o wiele łatwiej, gdyby ludzie byli choć trochę świadomi komunikacji oraz emocji swoich psów, a także mieli świadomość, jak ich własne zachowanie wpływa na psa.